Słowa – Gosia Andrzejewicz
Tak lekkie jak słowika śpiew
Tak ciepłe jak
Jak pustynny deszcz
Umiały być tylko słowa Twe heije
Tuliły mnie w ramionach snu
Chroniły przed każdym brakiem tchu
Myślałam, że tak już pozostanie heije
Odnalazłam siebie w Tobie
Nie potrafię Cię zapomnieć
Bo jesteś obecny
W każdej chwili, która mnie otacza
Wciąż pamiętam tamte chwile
W których tak mówiłeś tyle
Że kochasz, że pragniesz
Bym była tylko z Tobą tu na zawsze
Już ponad rok jak nie ma Cię
Niewdzięczny los zmienia życia bieg
Tak trudno jest zacząć nowy dzień heije
Zatrzymam Cię w pamięci mej
Chcę poczuć jak
Jak przytulam Cię
Chcę wierzyć, że nic nie stało się heije
Odnalazłam siebie w Tobie …
SKÓRA – AYA RL
C F C
Stoję na ulicy z nią, stoję twarzą w twarz.
Ktoś przechodzi, trąca łokciem, wzrokiem pluje w nas.
a C G
Szeptem mówię: „Mała patrz,
Cywilizowany świat”.
Potem obejmuję ją, odpływamy w dal
Nie dochodzi obcy głos, wolno płynie czas.
Odpływamy w otchłań gwiazd;
Mała zanuć to co ja.
F G C a (F G C G)
Ref. Tam, tam, tam, ta, ta, ta, ta, ta, tam. x4
Stoję na ulicy z nią, śmiechy w koło nas.
Ktoś przechodzi, trąca łokciem, pluje Małej w twarz.
Głośno mówię: „Mała patrz,
Cywilizowany świat”.
Potem mu przestawiam nos, upadł, ale wstał,
Dookoła głosów sto: „Ten w skórze to drań”.
Ja.
Mała zanuć to co ja.
Ref.
Wtedy obejmuję ją, odpływamy w dal,
Nie dochodzi obcy głos, wolno płynie czas.
Odpływamy w otchłań gwiazd;
Mała nuci to co ja.
Ref.
SERCA DWA… SMUTKI DWA – BAJM
a F
Rośniesz jak młody buk, na moich ramionach,
Jak drzewo, którego nikt, nikt nie pokona.
G E7 a
Dałam Ci wolę istnienia.
Dałam Ci siłę tworzenia.
Nowy, nieznany ślad, nad Twoją głową,
Może jest tylko snem, a może koroną.
Zostań więc Bogiem i drzewem,
Między mną, ziemią a niebem.
C a
Ref. Więc teraz serca mam dwa, smutki dwa,
F G G7
I miłość po kres, i radość do łez.
Wieczory długie i złe, krótkie dnie.
E7
Więc całuj mnie częściej, bo nie wiem jak będzie.
Ojciec Twój pędziwiatr, uwieść mnie zdołał,
Tulił jak cenny skarb w swoich ramionach.
Dałam mu wolę istnienia.
Dałam mu siłę tworzenia.
Ref. Więc teraz serca mam dwa….
Bo nie wiem jak będzie, gdy odejdziesz.
SEN – Edyta Bartosiewicz
e D F C
To jest mój sen, ten sen przeraża mnie.
W pokoju bez ścian zamykam się.
e D F
Nie ma nic, nie ma mnie, niby bezpiecznie,
Ale wcale nie jest dobrze w moim śnie.
To jest mój sen, ten sen zawstydza mnie.
Zachłanna i zła wciąż więcej chcę.
Nie ma nic, nie ma mnie, niby bezpiecznie,
Ale wcale nie jest dobrze w moim śnie.
a G D F x2
a G D F
Ref. Budzi mnie wiatr, wiatr niesie strach.
Budzi mnie deszcz, deszcz tuli mnie.
Budzi mnie blask gorących dni.
Budzi mnie krzyk, czy wciąż się śni.
Nie ma nie, nie ma mnie, niby bezpiecznie,
Ale wcale nie jest dobrze w moim śnie.
Ref.
BALLADA O SMUTNYM SKINIE – BIG CYC
A D A
Skin jest całkiem łysy, włosków on nie nosi.
Glaca w słońcu błyszczy jakby kombajn kosił.
Pejsów nie ma skin, kitek nienawidzi.
Boją się go Arabi, Murzyni i Żydzi.
E D A
Najgorsza dla skina jest co roku zima,
Jak on ją przetrzyma, przecież włosków ni ma.
D E A
Uszka się przeziębią, kark zlodowacieje.
Resztki myśli z mózgu wiaterek wywieje
h A f# E
Ref. Nałóż czapkę skinie, skinie nałóż czapkę.
Kiedy wicher wieje i pogoda w kratkę.
D E A
Uszka się przeziębią, kark zlodowacieje.
Resztki myśli z mózgu wiaterek wywieje.
Mamusia na drutach czapkę z wełny robi,
Nałożysz ją skinie, gdy się zimno zrobi.
Wełna główkę grzeje, ciepło jest pod czaszką
I komórki szare wówczas nie zamarzną.
Nasz skin był odważny, czapki nie nałożył.
Całą zimę biegał łysy, wiosny już nie dożył.
Główka my zsiniała, uszka odmroziły,
Czaszka na pół pękła, szwy wewnątrz puściły.
Ref.
DRAMAT FRYZJERSKI – BIG CYC
H
Nikt nie miał włosów takich jak Ty,
g#
Na punkcie tych kłaków zgłupiałem.
C#
Były pachnące jak świeże bzy,
F#
Dostałem świra, zemdlałem.
Ty ocuciłaś mnie swoim uściskiem,
Myślałem, że już nie żyję
Złapałem Twe kłaki, poczułem że śliskie:
„Zocha, przede mną coś kryjesz?”.
E e H g#
Ref. Czy Ty wiesz, że mam łupież, łupież.
E e H
Czy Ty wiesz, że mam łupież.
Oblałem Twe pukle denaturatem,
Potem moczyłem je w zupie.
Skręcałem twój warkocz jak mokrą szmatę,
Żeby wytępić łupież.
Wziąłem w swe dłonie pompkę gumową,
Rąbnąłem Cię między oczy.
Wyglądasz teraz jak Shinead O`Connor
Twój wygląd jest nadal uroczy.
Ref.
Ostatnia moja deska ratunku
To list napisać do „Jestem”.
Tutaj Krzyś Skiba pełen szacunku,
Poradźcie bo wpadnę w depresję.
Jest taka sprawa ona ma łupież
A ja jestem wnerwiony.
Przyszła odpowiedź „To proste
Zrób z tego serek topiony”.
Ref.
KRĘCIMY PORNOLA – BIG CYC
C F
Stefan zarabia, bo ma kamerę,
d G
Filmował komunię i kręcił wesele.
Zajęcia, przyjęcia, robił także chrzciny.
„Video usługi dla całej rodziny”.
W naszym mieście niewiele się dzieje,
Jest paru kumpli, są przyjaciele.
Ciągle to samo: praca, knajpa, szkoła.
Padła idea – „Nakręćmy pornola”.
C F d G C F d G
Ref. Pornola, kręcimy pornola.
Oto pierwsza scena:
Szwagier Zenka się rozbiera.
Dziadek wchodzi do chałupy,
Kaśka szybko ściąga buty.
Babcia w kuchni lata nago,
Józek goni ją z szufladą.
Operator podniecony
Potłukł babci trzy wazony.
Kaśka nie chce ściągnąć spodni,
Zośka się w łazience modli.
A sąsiad głośno wali w ścianę –
Towarzystwo już rozgrzane.
Ref.
Teresa Orłowsky już tutaj dzwoniła:
„Panie Stefanie, pornola przysyłaj”.
Lecz tutaj wybuchła afera niestety,
Bo Stefan na poczcie pomylił kasety.
Naszego pornola dostała rodzina
Co chrzciny u Stefana sobie zamówiła.
Do Niemiec zaś dotarła kaseta,
Na której baba zjada kotleta.
Ref.
MAKUMBA – BIG CYC
C F G
Mój ojciec Makumba być królem wioski.
Ja mieszkać w Afryka, przyjechać do Polski.
Żeby studiować w waszym pięknym kraju,
Skinheadzi mi tu jednak żyć nie dają.
Ja uczyć się ciężko waszego języka
I dostać raz w zęby gdy iść po ulicach.
Polacy rasiści – każdy to powie,
I nikt tu nie lubić czarny człowiek.
F G C a
Ref. Makumba, Makumba, Makumba ska.
Polska – Afryka, Afryka – Polska.
Makumba, Makumba, Makumba ska.
F G E
Makumba, Makumba, Makumba ska.
Ja chcieć uciekać, szykować do drogi,
Lecz poznać dziewczyna co ma piękne nogi.
Ja pałać uczuciem i pałać szalenie
I tak się Makumba zakochać w Helenie.
My szybko wziąć ślub i mieć dużo dzieci.
Rodzice z Afryka przysyłać prezenty.
Ja ciągle studiować i uczyć do rana.
Hela się cieszyć z naszego mieszkania. Ref.
Ja dużo pracować i wiele potrafić,
Polska teściowa się o mnie martwić.
Ona się ciągle modlić do Boga:
Boże Jedyny Makumbę zachowaj.
Jak kończyć studia i robić kariera.
My mieć samochód i bul teriera.
Ja mieszkać tu długo i nie wiedzieć czemu
Nie chcą mnie przyjąć do KPN – u. Ref.
MIŁOŚĆ BABCI KLOZETOWEJ – BIG CYC
C G
Pokochałem klozet babcię, miała loki, czarne kapcie,
F G C
Brudny fartuch, sztuczną szczękę, obiad gotowała z wdziękiem.
Znała parę modnych chwytów, była mistrzem emerytów,
Na koszulce napis wielki BABIS BABIS -SUPERBABY.
F G C a
Ref. Najlepsza na świecie jest miłość w klozecie,
F G C
A każdy szalet jest pełen zalet.
Ani w PZU ani w PKP
I tylko, tylko w WC.
Klient sfajdał się na ścianę, wszystkie kible są zapchane,
Głupi Jasiu urwał spłuczkę, jakiś pedał przyszedł z wnuczkiem.
Żaba skacze w umywalce, proszę się podcierać palcem,
A z sufitu woda kapie, jako sedes – ścierny papier.
Ref.
Miłość, miłość między nami, miłość między fekaliami,
Miłość babci klozetowej i chłopaka z podstawowej.
Piękna, piękna i wspaniała niezbyt jednak długotrwała,
Cudzy klimat wkrótce trzasł, bo załatwił wszystkich gaz.
Ref.
Ref. Najlepsza……………………i tylko, tylko w WC (do wyciszenia ).
PIOSENKA O SOLIDARNOŚCI – BIG CYC
a C
Oto stary jest kombatant co zasługi ma wspaniałe.
G a
Kiedyś z ludem był pod Stocznią, noce spędzał w styropianie.
Teraz się urządził nieźle i ma w dupie robotników.
Co dzień kradnie ile wlezie i nie znosi głośnych krzyków.
Inny lider co niedawno światem pracy się przejmował,
Teraz jeździ ładną Lancią, w bagażniku kurwę schował.
Po pijaku wali prawdę i przyznaje się otwarcie:
„Ja ich nigdy nie lubiłem, za to kocham dobre żarcie.
Ref. Wszystko gnije. /x4
Smród unosi się, unosi, unosi się i bije.
Trzeba było coś obiecać ludziom, żeby głosowali.
Wolna Polska, raj na ziemi, demokracja i pluralizm.
Już przestańcie protestować, lepiej idźcie się pomodlić.
Stulcie ryja i do pracy, dajcie nam trochę porządzić.
To elita polityczna, kiedyś w sierpniu było fajnie.
Teraz mówią na nas: „Oni wszyscy siedzą równo w łajnie”.
SHAZZA – BIG CYC
C D
Co niedzielę o jedenastej
E
Oglądam cię w Disco Relaksie.
F G
Figura cudna, twe ruchy wspaniałe,
Z całą rodziną podziwiam twój talent.
Ty jesteś gwiazdą Disco Polo,
Piękną jak żona Kwaśniewskiego.
Czerwony prezydenta kolor,
Ja kocham ciebie oraz jego.
A G# C
Ref. Shazza, Shazza, Shazza, Shazza,
D C# h ( E)
Kto mi ciebie kochać kazał.
Shazza, Shazza, Shazza, Shazza
C D E
Doprowadzasz mnie do cmentarza.
Przestałem głosować na twoje przeboje,
Bo ze mnie jest nerwowy człowiek.
Ty mnie nie chciałaś piękna dziewczyno;
Czemu marzenia tak szybko giną.
Skąd miałem wiedzieć, że jesteś facetem,
Przebranym tylko za kobietę.
Miałem pecha – to się zdarza.
Nie zapomnę ciebie Shazza.
Ref.
Myśląc o tobie bardzo czule,
Wyprasowałem swą koszulę,
I zakładam spinki złote,
Bo na miłość mam ochotę.
Białe skarpetki i mokasyny –
Wszystko to dla mej dziewczyny.
Ludzi już pełna hala,
Disco Polo dzisiaj gala
GDYBYŚ KOCHAŁ, HEJ – BREAKOUT
E D A E
Gdybyś lubił mnie choć trochę, Hej.
Gdybyś kochał jak nie kochasz mnie.
D A
Gdybyś nie był jaki jesteś,
E
Zechciał tak jak nie chcesz mnie.
Byłbyś wiatrem, a ja polem, Hej.
Byłbyś niebem, ja topolą, Hej.
Byłbyś słońcem, a ja cieniem,
Gdybyś tylko zmienił się.
Gdybyś nie śnił mi się w nocy, Hej.
Gdybyś dał mi święty spokój, Hej.
Może bym Ci darowała,
Może zapomniała bym.
KIEDY BYŁEM MAŁYM CHŁOPCEM – BREAKOUT
h
Kiedy byłem, kiedy byłem małym chłopcem, Hej.
e h
Wziął mnie ojciec, wziął mnie ojciec i tak do mnie rzekł:
f# e h
„Najważniejsze co się czuje, słuchaj zawsze głosu serca, Hej.”
Kiedy byłem, kiedy byłem dużym chłopcem, Hej.
Wziął mnie ojciec, wziął mnie ojciec i tak do mnie rzekł:
„Głosem serca się nie kieruj, tylko forsa ważna w życiu jest.”
Wicher wieje, wicher słabe drzewa łamie. Hej.
Wicher wieje, wicher silne drzewa głaszcze. Hej.
Najważniejsze – to być silnym, wicher silne drzewa głaszcze. Hej.
13. NA DRUGIM BRZEGU TĘCZY BREAKOUT
a d a
Przychodzisz zawsze do mnie, gdy zapada zmrok.
d a
Zapalasz rzekę tęczy i przerywasz noc.
e d a
Zapalasz rzekę tęczy i przerywasz noc.
Nie pytasz nigdy o nic a jednak wiesz co chcę:
Przepłynąć poprzez tęczę na jej nieznany drugi brzeg.
Przepłynąć poprzez tęczę na jej drugi brzeg.
Zobaczyć słońce w nocy, zobaczy latem śnieg.
Królika trzymać w dłoniach i głaskać dłonią jego sierść.
Królika trzymać w dłoniach, głaskać jego sierść.
ONI ZARAZ PRZYJDĄ TU – BREKOUT
Eb Ab Eb
Jak ładnie Ci w tej sukni, oni zaraz przyjdą tu.
Jak ładnie Ci w tej sukni, oni zaraz wezmą mnie.
B Ab Eb
Lubiłaś światło świecy, będziesz miała świece dwie.
Na pewno masz mi za złe, że tu właśnie wziąłem nóż.
Na pewno masz mi za złe, oni zaraz przyjdą tu.
Wiem, nóż ten był do chleba, oni zaraz wezmą mnie.
Nie powiesz ani słowa, oni zaraz przyjdą tu.
Nie powiesz ani słowa, oni zaraz wezmą mnie.
Wiem, nóż ten był do chleba, już nie będziesz zdradzać mnie.
KONIK NA BIEGUNACH – Urszula
Za rok może dwa schodami na strych
odejdą z ołowiu żołnierze.
Przeminie jak wiatr uśmiechów twych świat
kolory marzeniom odbierze.
Za rok może dwa schodami na strych
za misiem kudłatym poczłapią.
Beztroskie te dni I zobaczysz
że jednak wspaniały był on …
Konik – z drzewa koń na biegunach
zwykła zabawka mała huśtawka
a rozkołysze rozbawi.
Konik – z drzewa koń na biegunach
przyjaciel wiosny uśmiech radosny
każdy powinien go mieć.
Kłopotów masz sto I zmartwień masz sto
bez przerwy to trwa karuzela.
Nie lalka co łka ni piłka co gra
bez reszty twój czas dziś zabiera.
Ulica szeroka wystawa – to tu
na chwilę przystajesz zdumiony.
Uśmiechnij się więc I zawołaj
jak wtedy gdy na grzbiecie cię niósł ..
.
Radosny to dzień wspaniały to dzień
wracają z ołowiu żołnierze.
Ze strychu znów w dół schodami aż tu
wracają lecz już nie do ciebie.
By ktoś tak jak ty beztroskie miał dni
powrócił przyjaciel ten z wiosny.
Dlaczego to każdy już powie
na plecach przyniosłeś go tu …
MY CYGANIE
F C A7 d a
My Cyganie, co pędzimy z wiatrem, my Cyganie znamy cały świat,
d a E7 a A7
My Cyganie wszystkim gramy, A śpiewamy sobie tak:
F C A7 d a
Ory, ory szabadabada amore, hej amore, szabadabada,
d a E7 a a7
O muriaty, o szagriaty, hajde trojka na mienia.
Gdy śpiewamy, słucha cała ziemia, słucha każdy rad.
Niechaj każdy z nami śpiewa, niech rozbrzmiewa piosnka ta:
Będzie prościej, będzie jaśniej, całą radość damy wam,
Będzie prościej, będzie jaśniej, gdy zaśpiewa każdy z was:
Kiedy tańczę, niebo tańczy ze mną, kiedy gwiżdżę, gwiżdże ze mną wiatr
Zamknę oczy, Liście więdną, Kiedy milknę, milczy cały świat:
Kiedy słuchasz, łucha cała ziemia i jak śpiewam śpiewa także las,
Gdy ucichnę, wiatru nie ma, gdy oślepnę, nie ma gwiazd:
Bo to łońce świeci tylko we mnie, bo tę ziemię zmyślam sobie sam
Jak odejdę, będzie ciemniej, cały świat odbiorę wam:
Będzie puściej, będzie ciemniej, cały świat odbiorę wam,
Będzie puściej będzie ciemniej, całą radość wezmę wam: