KAWAŁY O BACY
Idzie sobie turysta polaną w górach i widzi bacę. A baca pasie sobie owce. Czarne i białe. No i turysta się go pyta:
Baco… Ile mleka dają te owce ?
Ano białe czy czorne ?
No wszystkie.
Białe dwa litry…
A czarne ?
No tyż dwa litry.
A ile trawy jedzą ?
Białe czy czorne ?
No wszystkie…
Białe trzy kilo.
A czarne ?
Tyż trzy kilo.
Rozmawiają tak z piętnaście minut i okazuje się ze białe owce nie różnią się niczym innym niż kolor wełny. Wreszcie zdenerwowany turysta pyta się jeszcze raz:
No to czemu baco je tak rozróżniacie ?
Ano białe owce są moje.
A czarne czyje ?
Ano tyż moje.
Obchodzona była właśnie Setna Rocznica Urodzin Lenina (SRUL). Znalezli tedy i bace starego z Poronina, co to Lenina pamiętał, i poprosili go, co by opowiedział im coś o spotkaniu z Leninem, jaki to Lenin był miły, i dobroduszny. Siad tedy Baca na rogu chałupy, i powiada:
Pamiętam była wiosna, topniały śniegi, świeciło ślicznie słoneczko. Towarzysz Lenin postanowił się ogolić. Wyszedł tedy na ganek z miednica, mydłem pędzlem. Ledwo sobie namydlił pysk podbiegł do niego mały chłopczyk. Popatrzył na towarzysza Lenina i zawołał : „Towarzyszu Lenin, łysiejecie ! „. Towarzysz Lenin uśmiechnął się, …a mógł przypierdolić !
Wieczorem przychodzi baca do I sekretarza gminnej POP i mowi, ze chce koniecznie zapisac sie do
partii. Sekretarz, ze trzeba pol roku proby. Na to baca:
Albo mnie tyroz zopisecie, albo nie chce w ogole.
Alez baco, powiedzcie, chociaz dlaczego.
Jok mnie zopisecie to powim.
Ale baco, nie moge was zapisac, skoro nie znam nawet motywacji.
Po godzinnej konwersacji w tym stylu sekretarz skapitulowal i zapisal bace do partii.
No to powiedzcie baco teraz, dlaczego tak nagle zachcialo wam sie do partii?
No, tera powim. Psychodza jo do cholupy i wchodza do swojego pokoju a tam widza, moja zona w moim lozku z kochankiem. No to posedl jo do kuchni, golnal se kielicha i posedl do drugiego pokoju, a tam widza corka w lozku z gachem. No to wrocil jo do kuchni, golnal se drugiego kielicha i se powidziol: JO WAM KURWY WSTYDU NAROBIE!
Siedzi baca na drzewie i spiewa. Przechodzi turysta.
Baco, spadniecie, na drzewie sie nie spiewa.
Nie spadne.
Za godzine wraca turysta, patrzy, a pod drzewem lezy baca.
A mowilem wam, baco – nie spiewa sie na drzewie.
Spiwo sie, spiwo, ino sie nie tancy.
Dwoch juhasow znalazlo jeza i kloca sie o nazwe tego zwierzaka:
to je iglok !
to je spilok !
Przechodzil tamtedy stary baca i uslyszal sprzeczke. Podszedl i zawyrokowal:
to nie je ani iglok, ani spilok. To je kolcok !
Do bacy przychodzi chlopak z dziewczyna i chca wynajac jakis pokoj na noc. Baca na poczatku nie
chce, mowi ze miejsce juz nie ma i w ogole ale w koncu zgadza sie ulokowac ich na strychu. Wieczorem przychodzi spytac czy aby nie sa glodni, a oni mu ze strychu:
Nie baco, my zywimy sie owocami milosci.
Baca:
No dobra, dobra, tylko nia rzucajcie tych skorek bo mi sie gesi podlawia.
Idzie baca przez poloniny i widzi jak turysta robi pompki dla zdrowia. Stanal i kiwa glowa z podziwem:
Rozne ja wiatry widzialem, ale zeby babe spod chlopa wywialo…?
Sasiad mowi do bacy:
Baco, tam za stodola na waszych deskach chlopaki gwalca wasza corke.
Baca przerazony biegnie natychmiast za stodole, po chwili wraca usmiechniety i mowi:
Aaaaa…. wiedziolem, ze zartowales, to wcale nie moje deski.
Policjant zatrzymuje bace jadacego furmanka.
Baco, co wieziecie?
Baca nachyla sie i szepcze:
Siano.
Czemu tak cicho mowicie?
Zeby kon nie uslyszal!
Baca wydlubal sobie oczy, powiesil je na drzewie i powiedzial:
Oczywiscie.
Pewien turysta zabladzil w gorach, tracil juz nadzieje, gdy zobaczyl jakies swiatla, a dalej goralska chalupe. „Jestem uratowany – zaplace im – dadza mi cos zjesc, napoja mnie, przenocuja..” – pomyslal turysta i wszedl do srodka.
Patrzy na zapiecku leza nieruchomo Bacowa i Baca.
„Dobry wieczor, zabladzilem, jestem glodny, chce mi sie pic, zaplace wam” – powiedzial urysta.
…CISZA
„Chcialbym cos zjesc – jestem glodny” – powtorzyl.
…CISZA
Zdegustowany brakiem reakcji Bacy i Bacowej, wzial to co lezalo na stole i zjadl.
„CHCIALBYM SIE CZEGOS NAPIC” – powiedzial, juz zdenerwowany, turysta. Gdy po raz kolejny
odpowiedziala mu cisza – wypil co bylo na stole, przelecial Bacowa i wychodzac rzekl „Co za popieprzeni ludzie!”. W bacowce ciagle CISZA, gdy w pewnym momencie Bacowa nie wytrzymala i kichnela. Baca na to: „Przegralas – gasisz swiatlo”
W Morskim Oku w przerebli kapie sie baca.
Baco, nie zimno wam? – pytaja sie turysci.
Ni.
Cieplo?
Ni.
A jak wam jest?
Jedrzej.
Baca lapie okazje na drodze, wreszcie udaje mu sie zlapac przejezdzajacego Mercedesa. Wsiada
i jada, ale po kilku kilometrach jakos tak nudno sie zrobilo, wiec baca sie pyta :
a co to panocku, za znacek z psodu?
To ? (mowi kierowca pokazujac na znaczek mercedesa), to taki celownik, jak kogos zlapie w ten
celownik, to juz na pewno trafie.
aha.
Po kilku kilometrach patrza, a tu droge jedzie jakis facet na rowerze.
Baca mowi :
A wezcie, panocku, tego clowieka w ten celownik ….
Kierowca skrecil i faktycznie rowerzysta znalazl sie „w celowniku”, ale poniewaz kierowca nie chcial isc do wiezienia, to w ostatniej chwili skrecil, aby nie trafic rowerzysty, chwile potem baca sie odzywa :
iiiii, kiepski ten panski celownik, gdybym nie roztworzyl drzwi to bysmy go nie trafili.
Wchodzi baca do sklepu i nie zamyka drzwi.
Baco, drzwi w domu nie macie? – Krzyczy na niego sprzedawczyni.
Mom, i taka cholere jak wy, tyz mom.
Turysta pyta sie gorala:
Baco czemu ciagniecie ten lancuch?
A co, mam go pchac?
Wywiad z baca:
Baco, jak wyglada wasz dzien pracy?
Rano wyprowadzam owce, wyciagam flaszke i pije…
Baco, ten wywiad beda czytac dzieci. Zamiast flaszka mowcie ksiazka.
Dobra. Rano wyprowadzam owce, wyciagam ksiazke i czytam. W poludnie przychodzi Jedrek ze swoja ksiazka i razem czytamy jego ksiazke. W poludnie idziemy do ksiegarni i kupujemy dwie ksiazki, ktore czytamy do wieczora. Wieczorem idziemy do Franka i czytamy jego rekopisy.
Spotyka sie dwoch gorali wysoko w gorach.
Baco, welna drozeje!
A kto powiedzial?
Walesa.
A gdzie on pasie?
Dwoch gorali: maly i duzy sikaja na mur. Maly strasnie mrugo ocami. Widzac to drugi pyto:
Co tak mrugos?
Bo mi do ocu prysko!
Zepsul sie kobiecie samochod na drodze, prosi o pomoc przechodzacych gorali. Gorale naprawili, ale gdy chciala im zaplacic okazalo sie, ze gorale wola zaplate w naturze. Nie bardzo sie to jej podobalo, ale co miala zrobic. Poprosila ich tylko zeby zalozyli prezerwatywy bo nie chce zajsc w ciaze. Gorale sie zgodzili, itd. Na nastepny dzien spotykaja sie w knajpie wioskowej i
jeden mowi:
Josiek zalezy nam na tym zeby nie zaszla w ciaze ?
Ni.
No to sciagamy te gumki !!
Goral przyprowadzil swoja zone bedaca w ciazy na badania okresowe. Lekarz zbadal gazdzine, przyjal honorarium, pozegnal. Do gabinetu wchodzi maz i pyta o zdrowie zony. Lekarz odpowiada:
No coz, u waszej zony jest ciaza pozamaciczna.
Chlop zbladl i nerwowo siega po portfel.
Nie trzeba, gazdo, zona juz placila.
Panie doktorze, macie tu 100 tysiecy, i nie mowcie nikomu, ze pozamaciczna, bo jeszcze chlopy mnie wysmieja, zem nie trafil tam, gdzie trzeba.
Idzie turysta po szlaku i nagle syszy:
Lo Jezuuuu!!! Jezu, Jezu, Jezu, Jezusicku!!!!
Biegnie, patrzy a tu baca siedzi na pienku, obok wbita siekiera i:
Lo Jezu, Jezu, Jezu!
Turysta: Baco! Baco co wam sie stalo?!
Baca: Mnie? Nic. Lo Jezuuuu!!!
Jezu, Jezu, Jezu!!!
T: A moze komus w waszej rodzinie?
B: Mojej? Ni. Lo Jezu, Jezu, Jezu, Jezusicku!!!
T: No to co tak lamentujecie?
B: Lo Jezu, jak mi sie robic nie chce!
Zapisuja bace do spoldzielni produkcyjnej.
Dacie krowe do spoldzielni?
Dom.
Dacie konia do spoldzielni?
Dom.
Dacie owce do spoldzielni?
Nie dom.
Dlaczego?
Bo mom.
Baco, czy mozna tu gdzies kupic czesci zamienne do samochodu ?
Zaraz za wioska jest ostry zakret nad urwiskiem, a czesci leza na dole…
Idzie sobie baca i ciagnie na sznurku zegarek. Przechodzacy turysta pyta zdziwiony:
A co to baco, zegarek na sznurku ciagniecie?
Ja go wreszcie naucze chodzic!
Nad Morskim okiem siedzi stary gazda. Przechodzacy turysci pozdrawiaja go i pytaja:
Co tu robicie?
lowie pstragi.
Przeciez nie macie wedki.
Pstragi lowi sie na lusterko.
W jaki sposob?
To moja tajemnica. Ale jesli dostane flaszke, to ja wam zdradze.
Turysci wrocili do schroniska, kupili butelke wodki i zaniesli ja gazdzie. On tlumaczy…
Wkladam lusterko do wody, a kiedy pstrag podplywa i zaczyna sie
przegladac to ja go kamieniem i juz jest moj…
Ciekawe… A ile juz tych pstragow zlowiliscie?
Jeszcze ani jednego, ale mam z piec flaszek dziennie…
Baca dobiera se do gazdziny. W pewnym momence gazdzina mowi:
Baco, gniewom sie
A o co sie gniewocie gazdzino?
Ja nie mowie ze sie gniewom ino ze sie wom ch… gnie!
Turysta spal u bacy. Rano bydzi sie i drapie. Widzac to baca pyta:
Coz to panocku, wsiura wos ugryzla?
Nie, w plecy.
Baco! To gowno to ludzkie czy zwierzece?
To ? Ludzkie.
A po czym poznajecie?
A bo to moje.
Dwoch gorali postanowilo sprawdzic ile ludzi jest w knajpie w Zywcu. Uradzili, ze jeden bedzie wyrzucal gosci a drugi liczy. Tak tez zrobili Slychac brzek tluczonego szkla, okrzyk „O Jezu” a goral liczy:
Roz,
Znowu okrzyk i:
Dwa
W pewnym momence brzek i wylatujacy mowi:
Teroz nie licz bo to jo.
Idzie goralka brzegiem strumienia, a pod drugiej stronie chlopaki.
Ej Marys, pojdz do nas !
Nie pojde bo mnie zgwalcicie !
Ej, nie zgwalcimy !
To po co ja tam pojde ?
Baco, czym zabiliscie sasiada?
A synecka, Wysoki Sadzie…
Wieprzowa, czy wolowa?
Kolejowa…
Goral wraca z dwuletniej sluzby w wojsku. Zona Jagna ciagnie go zaraz do sypialni. On sprzeciwia sie i wyprowadza ja na spacer.
Widzisz Jagna to piekne blekitne niebo?
No widze! Hoc do sypialni.
A widzisz te piekne wzgorza?
Widze, no choc juz!
A widzisz te piekne laki?
No widze widze! No choc do …
No to patrz i patrz, bo teraz bedziesz przez miesiac ino sufit ogladala.
Siedzi Baca na drzewie i piluje galaz na ktorej siedzi, przechodzi turysta :
Baco spadniecie !
Ni, nie spadne !
Spadniecie !
Ni !
No mowie wam ze spadniecie !
Eeee, ni spadne !
Nie przekonawszy bacy Turysta poszedl dalej. Baca pilowal, pilowal az spadl. Pozbierawszy sie
popatrzyl za znikajacym w oddali tyrysta i rzekl :
Prorok jaki, czy co ?
Przychodzi Baca do ubikacji. Czeka, czeka, wszystkie kabiny zamkniete. Zniecierpliwiony, zapytuje:
Je tam kto ?
W odpowiedzi dochodzi go zduszony glos:
Tu sie ni je, tu sie sro!
Placze zgwalcona Maryna, podchodzi baca :
Czemu placzesz Maryna ?
Oj zgwalcili mnie zgwalcili !
A o pomoc wolalas ?
Oj wolalam wolalam !
I nikt nie przyszedl ?
Nikt nie przyszedl !
A ku wsi wolalas ?
Oj wolalam wolalam !
I nikt nie przyszedl ?
Nikt nie przyszedl !
A ku halom wolalas ?
Oj wolalam wolalam !
I nikt nie przyszedl ?
Nikt nie przyszedl !
A ku wierchom wolalas ?
Oj wolalam wolalam !
I nikt nie przyszedl ?
Nikt nie przyszedl !
A ku lasowi wolalas ?
Oj wolalam wolalam !
I nikt nie przyszedl ?
Nikt nie przyszedl !
Nikt nie przyszedl ?
Nikt, nikt nie przyszedl !
To i ja sobie ulze !
Na drodze z Koscieliska do Zakopanego stoi goral i lapie okazje. Zatrzymuje sie jakies auto,
baca wyciaga ciupage, i rzecze do kierowcy:
Lonanizuj sie pan !
Oslupialy kierowca poslusznie acz niechetnie posluchal rozkazu bacy, gdy skonczyl uslyszal znow ta sama komende:
Lonanizuj sie pan !
Coz … wyboru wielkiego nie mial. Nie mial tez wyboru gdy uslyszal kolejna komende:
Lonanizuj sie pan !
Gdy skonczyl baca znow to samo:
Lonanizuj sie pan !
Probowal tedy biedny turysta po raz kolejny ale nic z tego nie wychodzilo, glos bacy naglil jednak nieublaganie:
Lonanizuj sie pan !
I kiedy baca juz widzial, ze kierowca nie da juz na prawde rady spokojnym glosem rzekl do stojacej obok gazdziny:
Siadaj Maryna, pan Cie do Zakopanego zawiezie !
Siedzi baca na przyzbie, podchodzi turysta:
Co robicie baco?
A tak sobie siedze i mysle.
A to wy zawsze tak ?
Nie, ino jak mam czas.
A jak nie macie czasu ?
To sobie ino siedze.
Przychodzi baca do kolegi chirurga i mowi:
Wiesz Kazik pomoz, mam brzydka zone ! Wez ty jej zrob jakas operacje !
Ja nie dam rady, ale pogadam z doktorami w Krakowie moze sie da, ale to bedzie kosztowac z jakies dziesiec tysiecy. Spotykaja sie po dwoch tygodniach. Mowi lekarz Kazik:
Tak jak mowilem, da sie zalatwic, ino dziesiec patykow przynies.
A wiesz Kazik, juz nie trzeba, gajowy zgodzil sie za piec stowek odstrzelic.
Autostopowiczka zatrzymuje samochod na drodze z Poronina do Zakopanego. Samochod zjezdza na pobocze i szofer odkreca okienko. Autostopowiczka wsadza glowe do srodka, a wtedy kierowca podkreca szybko okienko, wychodzi druga strona, zadziera kiecke i rznie rzeczona autostopowiczke, poczem odkreca okienko i odjezdza. Wtedy zza drzewa wychodzi goral i rzecze:
Auto, jak auto, ale takie drzwi to se musze kupic.
Siedza dwie Goralki na plocie i plotkuja, plotkuja po czym jedna mowi do drogiej:
Oj Maryna cza mi Cie bedzie pozegnac, widze idzie Franek z kwiatami trza mu bedzie dupy dac !
A co to u was flakona ni ma ?
Dialog Goralek:
Wiesz Maryna dupcylam sie z inteligentem !
No i jak bylo ?
Ty wiesz, On mial PENISA !
Ooo !, a co to takiego ?
Taki chuj, ino gietki !
Pewnemu bacy szesc razy spalila sie bacowka. Piec razy ja odbudowywal, ale za szostym razem juz sie zalamal. Stanal nad resztkami domu, podniosl glowe i wola do nieba:
Panie Boze! Za jakie grzechy ?!
Na to glos z nieba:
Oj nie za zadne grzechy, nie za grzechy. Tylko cosik ja cie chyba Jozek nie lubie…
Siedzi baca przed chalupa i pierze w misce kota. Przechodzi turysta i slyszac straszne piski probuje zaprotestowac:
Baco, co robicie ?!
ano kota piere – rzecze baca
ale baco, kotow sie nie pierze!
piere sie piere.
Nie przekonawszy bacy, turysta wybral sie w dalsza droge. Kiedy wracal po kilku godzinach zobaczyl bace i lezacego obok zdechlego kota. Pokiwal glowa i mowi:
a mowilem, ze kotow sie nie pierze?
piere sie piere ino nie wyzyma…
Siedzi baca nad rzeka i sie onanizuje. Podchodzi turysta i sie pyta:
Baco co wy robicie ?
Na to baca:
Jak to co ? Wysylam dzieci nad morze.
Wojtek, wyscie taki mondrala, wsytko prawie wiycie, to powiydzcie wiela jest prowd?
Gazda na to:
Jo znom jino trzy. Piyrso to swiynto prowda, drugo tyz prowda, i trzecio gowno prowda.
Wraca gazdzina pociagiem z jarmarku i pyta siedzacego z nia w przedziale pasazera:
Prosze pana, czy w Zimnej Wodzie staje?
Mnie nie!
Rozmawiaja dwie gazdziny o swoich dzieciach. Jedna z nich sie chwali:
A moj Jasiek to teroz studyjuje w takim uniwersytecie, co to sie tak jakos nazywo: ugryz – nie, nie ugryz!… uzarl – nie, nie uzarl…
A! juz wim! UJOT!
Bacowa budzi swojego meza w srodku nocy.
Antos, pchla mi chodzi po plecach, zlap ja i zabij.
Zapal swiatlo – doradza zaspany baca. – Jak cie zobaczy, to sama zdechnie ze strachu.
Na ostry dyzur przywoza gorala ciezko pobitego, a ten na noszach zwija sie ze smiechu. Lekarz pyta:
I z czego sie pan tak smieje?
Szczeka zlamana, cztery zebra tez, oko wybite? Goral na to:
Ja to nic ale Jontek ma dzisaj noc poslubna a ja mam jego jaja w kieszeni!
Siedzi Baca razem ze skoczkami narciarskimi i wysluchuje ich opowiesci. Pierwszy skoczek chwali
sie, ze skoczyl na odleglosc 100 metrow, drugi, ze pobil rekord skoczni. Na to Baca mowi:
Jak ja skoczylem z tej skoczni to lece, lece, patrze mijam koniec wybiegu, tam gdzie zatrzymuja sie inni, mijam Zakopane, mijam Gublowke, a tu jak halny nie powieje i wrocilo mnie na 30 metr.
Baca rozwodzi sie z Gazdzina. Odbywa sie rozprawa w sadzie. Sedzia pyta sie Gazdy:
Powiedzcie Gazdo, dlaczego chcecie sie rozwiesc z ta Gazdzina, przeciez zyjecie razem juz 20 lat, w czym Wam ona zwinila?
Gazda na to odpwiada:
A bo Panie sedzio, ona mi seksualnie nie odpowiada. Na to w koncu sali podnosi sie ze swojego
miejsca juhas i wola:
Glupoty Gazdo gadacie! Calej wsi odpowiada, a Wam nie!
Juhas widzi bace prowadzacego duze stado owiec.
Dokad je prowadzicie?
Do domu. Bede je hodowal.
Przecie nie macie obory, ani zagrody! Gdzie bedziecie je trzymac?
W mojej izbie.
Toz to straszny smrod.
Coz, beda sie musialy przyzwyczaic.
Baca przyjechal do Warszawy. Mysli sobie – psejode sie tromwojem.
Idzie do kiosku i gada:
Poprosze bilet na tromwaj. Miysce konicnie sidzonce.
Idzie baca do sklepu miesnego i pyta:
Cy jest kielbasa?
Jest. Beskidzka.
Bez cego ???
Siedzi goral na szczycie Rys i krzyczy:
Hej!… Morze, nasze morze…
Baca rozmawia z turysta:
Zabilem wczoraj 10 cmow – mowi baca.
Ciem – poprawia turysta.
Kapciem.
Wisi Baca na drzewie na jednej rece i czyta ksiazke, ktora trzyma w drugiej.
Przechodzacy turysta przystaje i mowi:
Baco! We wsi powiadaja, ze Baca ma zdolnosci parapsychiczne! Na to Baca:
A glupoty gadaja!
Na to turysta odchodzi w swoja strone. Baca, dalej wiszac na drzewie puszcza galaz na ktorej
wisial i przewraca ze spokojem kartke, wiszac w powietrzu.
Oj pieprza glupoty w tej wsi, oj pieprza!
Idzie dwoch bacow kolo sklepu spozywczego…
Baco ! Wiejejmy stad ino zywo !!!
A czemusz to !?
Bo tu pisza „Dzemy jaja !!!”
Podczas wizyty prezydent USA zwiedza z Gierkiem Zakopane. Nagle slysza krzyk i placz kobiety. Patrza – a gazda za chalupa grzmoci zone. Prezydent pyta go dlaczego tak sie zneca nad kobieta. Gazda mowi:
Chciala miec fiata – kupilem. Chciala mercedesa – kupilem. Ale teraz jej sie helikopterem zachcialo latac. Nie kupie, bo tu gory i jeszcze mi sie baba zabije!
Prezydent pokiwal ze zrozumieniem, ale Gierek wzial gazde na strone i pyta:
Gazdo, a tak naprawde o co poszlo?
Przeca nie powiem obcemu, ze mi bzdziagwa bony na cukier zgubila.
Pytaja bace:
Czy te trzy dziewczynki sa twoimi corkami ?
Baca:
No.
Ale one urodzily sie tego samego dnia ?!
No…
… w odstepach pietnastominutowych !!!
No to co ?! Ja mom rower …
W Tatrach na hali opala sie naga blondyna. Raczej spi, albo jest mocno zamyslona. Przechodzacy
turysta zgorszony widokiem nagiego damskiego lona przykrywa je swoim kapeluszem. Przychodzi Baca, patrzy i mowi:
Jezusicku! Wciagnelo faceta!
Staro, obrucilabys sie ku mnie.
Kces mnie, moj chlopecku ?
Nie, ino puscos baki.
Do „Pewex”-u przyszedl z wiaderkiem goral:
Pani, han co to za flaska ?
Francuski koniak.
Loc!
Prosze bardzo.
A hanta flasysia piykno mi sie widzi.
To jest najlepsze wino portugalskie 'Porto’.
Loc. A hanta ?
Polski spirytus.
Duzo loc. Za to sycko kielo placem ?
Dwiescie piecdziesiat dolarow.
Wyloc !
Baco, czy pokazecie nam Giewont? – pytaja turysci.
Jo. Widzita ta pierwsza gorka?
Tak.
To nie je Giewont. A widzita ta druga gorka?
Tak.
To tyz nie je Giewont. A widzita ta trzecia gorka?
Nie.
To je Giewont.
Zmarzniety w czasie sniezycy tutysta puka do bacowki – otwiera baca.
Macie baco cos do jedzenia?
Niii!
To moze chociaz wrzatek macie ??
Mom… ino zimny.
Ten sam turysta w nastepne wakacje zachodzi w deszczu do bacowki, baca goscinnie czestuje go goraca strawa, turysta zajadajac spostrzega ze do talerza leci mu z gory woda…
Baco dach ci przecieka.
Wim…
To dlaczego nie naprawisz ??
Ni moge, przecież deszcz pada.
To dlaczego nie naprawisz kiedy nie pada ??
A bo wtedy nie cieknie…
W górskiej chacie pod Gubalowka wielka uroczystosc – Jan Gasienica konczy sto lat. Zjechali sie
reporterzy, naczelnik miasta, wreczono medal i dyplom. Wszyscy, trzesacego sie ze starosci
pomarszczonego Gasienice, pytaja jak dozyl tak sedziwego wieku.
Zwyczajnie, nie pilech, nie palilech, za dziewkami nie gonilech… W tym momencie przerywa
mu straszny halas dobiegający z zewnątrz.
Nie przejmujta sie – mowie Gasienica – to tylko moj starszy brat, cala noc pil gorzale, to mu
sie chce teraz za dupami ganiac.
Poczatkujacy narciarz pyta bace:
Czy ten zjazd jest niebezpieczny?
A gdzie tam, panocku, wszyscy zabijaja sie dopiero na dole!
Czy to prawda baco, ze tutejsi ludzie nie lubia przybyszow z nizin ? – pyta turysta gorala.
A bo ja to wim… Widzicie panocku ten cmyntoz?
Widze…
Tu leza ci, co przysli na zabawe bez zaprosenia…
Pijany goral wraca z wesela i zaczyna sie rozbiera.
Maryna, pomoz bo ni moge kosuli sciongno – prosi zone.
Ta podchodzi i zalamuje rece.
Jezusicku, Jedrek, psecie ty mas ciupaske w plecach!
Baca slyszy krzyki z podworka:
Czego tam?
Bacoooo! Potrzebujecie drewna?
Nieeee! Przecie mom!
Rano baca budzi sie, wychodzi na podworko, patrzy:
kurwa ! Gdzie moje drewno ?!
Sprawa w sadzie. Sedzia pyta oskarzonego – gorala:
Zawod?
Mechooptyk.
Co?
Mechooptyk!
A co pan robi?
Optykam chalupy mchem….
Zapisuja bace do Partii. Sprawdzaja zyciorys.
No a jak to bylo po wojnie ? Byliscie w jakiejs bandzie ?
Ni, ta bydzie pirsa.
Przychodzi turysta do bacy i pyta:
Baco, macie jakis pokoj do wynajecia?
Mom.
Za ile?
Dwiscie.
Baco! Za tyle? To bardzo drogo!
Panocku ale tu jest piknie.
No dobra baco, ale musi tu byc spokoj i zadnych dzieci.
Tu nimo zadnych dzieci.
Turysta idzie spac. Rano o godz. 5 – rumor, wrzask, z poddasza wypada czereda dzieci. Wrzeszcza, wywracaja meble itp. Turysta zwleka sie z wyra (przekrwione oczy itp.) i zaspanym glosem mowi do bacy:
Baco, baco, tu nie mialo byczadnych dzieci!
Dzieci? To sa skurwysyny nie dzieci!